Święta Bożego Narodzenia 2020 zbliżają się długimi susami. Przynajmniej dla mnie, bo czas z każdym rokiem płynie mi jakby szybciej :-). Dziś wracam pamięcią do tych najdalszych – Świąt z własnego dzieciństwa. I wspominam choinkowe sopelki.
W tym roku Święta bedą trochę inne niż dotąd. Na pewno dla wielu osób dużo trudniejsze. Osnute woalem niepewności. Bardziej kameralne. Ale może też głębiej przeżywane? Tak jak przeżywaliśmy je w dzieciństwie?

Małe trzypokojowe mieszkanie w bloku w mieście powiatowym. Zbliża się Boże Narodzenie. Tata przynosi do domu wysoką pod sufit choinkę i zaczyna ją oprawiać. Obok już jest przygotowany ciężki żeliwny stojak. Dom wypełnia cudowny zapach świerkowej żywicy. To znak, że Święta tuż tuż.
Kto ubierze choinkę
W przeddzień Wigilii pięcioletnia niecierpliwa dziewczynka z warkoczykami (czyli ja) ubiera ją wspólnie z mamą. Choć w domu żyje się bardzo skromnie, choinka musi być pod sufit. Na choince mama i dziecko powieszą kolorowe bombki, mikołajki, aniołki.
Mamo, tego sleblnego aniołka tu, tu! Nie, nie córeczko, obok przecież wisi srebrna bombka, tę damy wyżej. Ale ja chce go widzieć! Mamo! Dobrze, powiesimy, go tak jak chcesz. No a czerwona gdzie?
Trochę się ze sobą spierają, w końcu jakoś dochodzą do zgody, wieszają kolorowe łańcuchy i anielski włos. No i jeszcze słodkie choinkowe cukierki-sopelki. Potem dziewczynka gapi się na cudną choinkę z otwartą buzią i tęsknie spogląda na podłogę pod nią. Ojej, kiedy przyjdzie Mikołaj?
Czasami ukradkiem przetrząsa wszystkie szafy, bo nie może się doczekać rozdawania prezentów. Ale na ogół nic nie znajduje. I martwi się, że nic nie dostanie. Jednak dostanie. Nic aż tak wielkiego. Czasem szmacianą lalkę i książeczkę, innym razem klocki albo robioną przez mamę na drutach kamizelkę.
Jak smakują choinkowe sopelki
A z tymi cukierkami-sopelkami to dopiero historia. Jakże dziewczynka musi się ze sobą zmagać, żeby żadnego nie zjeść, kiedy choinka już ubrana. Kręci się w tę i z powrotem, i myśli, jak by tu coś skubnąć. A jak tylko mamy nie ma w pobliżu, na paluszkach podkrada się do drzewka i wypatruje, który cukierek zabrać, żeby mama nie zobaczyła. Szuka takiego, który wisi z tyłu, przy ścianie. I wtedy cap! Zdejmuje go ostrożnie z gałązki. Nie, mama na pewno się nie pozna.
Te kolorowe cukierki-sopelki dziewczynka dostaje w świątecznej paczce. Ale co to za paczka. Co za oczekiwanie!
Bo mama dziewczynki jest nauczycielką i dyrektorem liceum. Przed każdymi Świętami Bożego Narodzenia w szkole organizuje Gwiazdkę dla pracowników, którzy przychodzą na nią z dziećmi. I zjawia się też Mikołaj z podarunkami. Na te wyjątkowe paczki świąteczne dziewczynka i wszystkie inne nauczycielskie i pracownicze dzieci wyczekują cały rok.

Skąd się biorą pomarańcze
Jejku, jakie to nadzwyczajne przeżycie! Potężny siwobrody Mikołaj w czerwonej czapce z białym pomponem i czerwonym stroju rozsiada się w wielkim fotelu i wzywa do siebie każde dziecko z osobna. Gdy wywołuje dziewczynkę, ona podchodzi do niego z lekkim strachem, ale cały czas przed oczami ma piękną kolorową paczkę pełną pyszności, i tylko o tej paczce stara się myśleć.
Potem w paczce znajduje czekoladę, pierniczki, i te bajeczne choinkowe słodkie sopelki w błyszczących kolorowych papierkach. Pamięta wszystkie kolory: i te krwiście czerwone, soczyste zielone, chabrowe i słonecznie żółte, i srebrne jak księżyc nocą.
No i w paczce są przede wszystkim orzechy włoskie i POMARAŃCZE! Jeden, jedyny raz w roku dziewczynka może się najeść pomarańczy. To dopiero cuda!
Dziewczynka pamięta o tym do dziś.
Zdjęcie główne: B. Kwiatek
Ach, jakie piękne wspomnienia. Pamiętam te świąteczne paczki (rodzice też byli nauczycielami), smak pomarańczy, orzechów i te sopelki…
Wiele mamy wspólnego, jak się okazuje, prawda? Szukam nadal zdjęcia, na którym siedzę u Mikołaja na kolanach, trochę przestraszona… Jak się znajdzie, dodam.
Pamiętam. I sopelki też 🙂
Cudownych Świąt!
dziękuję pięknie, Karolina. Dobrych, pełnych czułości Świąt!