Norwegia, jak każdy kraj, ma swoje obyczaje. Spotykając Norwega, warto pamiętać, co powiedzieć przy powitaniu. Trzy krótkie dobre słowa, a mogą zmienić czyjś dzień. Na lepszy.
Jest w Norwegii taki piękny zwyczaj. Ten zwyczaj to podziękowanie. Trzy niepozorne dobre słowa. Takk for sist.
Niby podobne do naszego, a jednak trochę inne. Bo nie chodzi o standardowe „dziękuję” gdy ktoś poda towar w sklepie czy przepuści w drzwiach (chociaż też bardzo miłe i wskazane).
W czym rzecz? W Norwegii w określonych sytuacjach na widok kogoś niedawno spotkanego po prostu samo się wymyka z ust: „takk for sist”.
Takk for sist – co to znaczy?
„Takk for sist” po prostu znaczy „dziękuję za ostatni raz” w znaczeniu „dziękuję za nasze poprzednie spotkanie/rozmowę”.
Te słowa kierujemy do kogoś, z kim ponownie się spotykamy (lub rozmawiamy przez telefon) po jakimś czasie. Na przykład spotykamy znajomą, u której spędziliśmy w ostatni weekend miły wieczór przy winie. I widząc ja teraz, mówimy na przykład: hej, Anka, „takk for sist”, dzięki za sobotę! (mając na myśli ostatnie sobotnie spotkanie).
Norweskie „”takk for sist” wypowiadamy zwykle po jakimś czasie: po kilku dniach albo po kilku tygodniach czy nawet latach od ostatniego wspólnego spotkania. Ale zawsze to „dziękuję za nasze poprzednie spotkanie” jakoś cudownie wypływa z ust we właściwych sytuacjach. To słowa, które przychodzą w chwili, gdy właśnie trzeba je powiedzieć. Odruch.
Jednak nie zawsze tak było. Gdy uczyłam się języka norweskiego, bałam się, że będę o tym zwrocie zapominać. I że nie będę pamiętać, czy i kiedy spotkałam tę lub inną osobę. A w gruncie rzeczy to mało istotne. Z czasem zwrot „takk for sist” po prostu wchodzi w krew. Moze dlatego, ze tak często się go używa? I o dziwo pojawia się wtedy, kiedy trzeba.
W Polsce jak kto chce
U nas właściwie też jest podobny zwyczaj. Bo przecież bywamy u rodziny albo bliższych czy dalszych znajomych w gościach. A potem nazajutrz dzwonimy z podziękowaniem za mile spędzony czas i za miłą atmosferę.
No właśnie. Tylko czy dzwonimy?
Wśród przyjaciół mam JEDNĄ przesympatyczną osobę, która zawsze zadzwoni do mnie na drugi dzień i dziękuje za spotkanie poprzedniego dnia. Po prostu zawsze o tym pamięta. A mnie wtedy się ciepło na sercu robi.
O innym pięknym norweskim zwyczaju przeczytasz w tym artykule.
O, rety, zapomniałam!
Sama biję się w piersi, bo zdarzało mi się o takich podziękowaniach zapomnieć. Czasem zapominałam wykonać jeden krótki telefon i powiedzieć to zwykłe, a niezwykle „dziękuję”. Podziękować za miły wieczór, który u kogoś spędziłam.
Na szczęście mam wspaniałego mężczyznę w domu. On zawsze na drugi dzień po wizycie u kogoś zapyta: dzwoniłaś do X podziękować za spotkanie? A przecież wcale nie zna tego miłego norweskiego zwyczaju. Za to ma w sobie mnóstwo empatii. Więc jeśli jeszcze nie dzwoniłam z podziękowaniem, ustalamy, kto z nas ma to zrobić. Taki drobiazg, a cieszy i nas, i na pewno osobę, do której dzwonimy.
Dlatego teraz już zawsze pamiętam o takich telefonach.
A czy do Was znajomi dzwonią z podziękowaniem za miło spędzony czas?
Najnowsze komentarze