Wiele osób marzy o podróży nad norweskie fiordy. A jeszcze bardziej o tym, by dotrzeć za koło podbiegunowe i poczuć klimat północnej Norwegii. Ale nie każdy ma czas i możliwości już teraz się tam wybrać. Jest na to sposób. I to bardzo przyjemny.
Połowa XIX w. Maleńka osada rybacka na wyspiarskich Lofotach. Jak okiem sięgnąć bezkresne granatowo-szmaragdowe morze. Raz jest gładkie, szemrzące i ze spokojem podziwia majestat stromych klifów, które gładko wślizgują się w jego rozbujałe wody. Innym razem rozpala się złością, grzmi i srogo potrząsa białymi grzywami. Oto niezwykły klimat północnej Norwegii.
Gdy granatowe fale łagodnie głaszczą jasny piasek plaży, na brzegu pojawia się dziewczyna. Nieopodal skromne drewniane chaty z dachami porośniętymi darnią. I to one zerkają na dziewczynę z ciekawością.
Młodziutka kobieta przesuwa wzrok nad małymi szarymi chatami pod Ścianą Lofotów i mocno zaciska dłoń na uchwycie zniszczonej walizki. Nigdy nie opuszczała rodzinnego domu, jest pełna oczekiwań i pragnienia wolności. A jednak nie może się uwolnić od złych przeczuć.
Tam, gdzie szumi fiord
Nie trzeba wychodzić z domu, by całym sobą poczuć nastrój tych miejsc. Nie trzeba wyjeżdżać, żeby usłyszeć szum fiordu i poczuć na policzkach słone kropelki, które niesie północny wiatr. Wystarczy zanurzyć się w historii, a tak się ona zaczyna:
Strych był zakurzony, pachniał starymi książkami, ubraniami, meblami – po prostu graciarnia. Samotna żarówka u sufitu rzucała skąpe światło na podłogę pośrodku. Pod ścianami stały jakieś skrzynki, szafki, staroświecki gramofon i porzucony koń na biegunach. Elizabeth rozglądała się bezradnie (…) Jaki sens ma porządkowanie tego wszystkiego? Gdyby od niej zależało, sprzedałaby klamoty na pierwszym pchlim targu.
Elizabeth ma przed sobą bojowe zadanie. Uprzątnąć cały strych. W dodatku ktoś pilnuje, by je wypełniła.
Matka spojrzała jej przez ramię.
– Boże kochany, toż to wyprawna skrzynia Elizabeth Andersdatter, twojej pra-pra-babk. Słyszałam o tej skrzyni, byłam jednak pewna, że dawno temu zaginęła. Jakim sposobem ona się tu znalazła?
Elizabeth wsunęła rękę w głąb skrzyni i wyjęła czarną jedwabną chustkę.
– Jezu, jaka śliczna! – Przytuliła policzek do materiału – Chłodna – zauważyła zdumiona. – Chłodna i miękka jak to jedwab – zniżyła głos i dodała: – Albo jak morze.

Norwegia malowana słowem
Od pierwszych stron norweskiej sagi Córka morza czytelnika otacza piękno tamtejszej przyrody, chłód morskiej bryzy i ciepło ludzkich serc. Dlatego opowieść o silnych kobietach z Północy, którą snuje norweska pisarka Trine Angelsen, zapada w pamięć.
Zapukaj do rybackiej chatki
Wystarczy uchylić drzwi rybackiej chaty, by od razu wyczuć zapach świeżo upieczonego chleba. Gościa wita w drzwiach dzielna, choć impulsywna Elizabeth, która najpierw działa, a potem żałuje swoich wybuchów. W kącie siedzi surowa i krytyczna Ragna, która nie szczędzi synowej ostrych słów. Czasem wpada też łagodna Dorte z włosami jak ogień, splecionymi w niespokojny warkocz. Jens o jasnej czuprynie, ciepłym spojrzeniu i mocnych dłoniach rybaka wskaże gościowi miejsce przy stole. A potem opowie, jak przeżył sztorm podczas ostatnich zimowych połowów.
Do Heimly, Dalen i Nymark przychodzą różni ludzie. Silni i słabi, dobrzy albo perfidni i zazdrośni. Jak to w życiu.
Elizabeth – córka morza
W krainie, gdzie wysokie strome skały górują nad wyspiarską osadą, a wiatr ciska o nie rozwichrzone słone fale, Elizabeth wiedzie dobre życie u boku kochającego mężczyzny. Oboje żyją bardzo skromnie, ale są ze sobą szczęśliwi.
Pewnego dnia wszystko się zmienia. Nadchodzą zimowe połowy.
Morze, które daje i odbiera
Gdy Elizabeth traci to, co ma najcenniejszego, zapada się w sobie. Ból jest nie do zniesienia. Dlaczego właśnie ją to spotyka? Wydaje jej się, że nie zdoła się podnieść. Ale przecież życie toczy się dalej, a ona wciąż ma dla kogo żyć. Dlatego zbiera się w sobie i tęskni, a w głębi serca jednak wierzy, że pewnego dnia zaświeci dla niej słońce.
Czas oczekiwania
W połowie XIX wieku kobiety Północy nie raz zdane są na własne siły. Zimowe miesiące większość z nich spędza samotnie. Ich mężczyźni wypływają w morze na połów. Niektórzy wracają, inni nie.
W czasie, kiedy ich nie ma, to kobiety przejmują męskie role. Muszą być twarde, by samotnie unieść ciężar norweskiej zimy. Z głową rozdzielają jedzenie dla ludzi i zwierząt, by starczyło go na kilka miesięcy. Co najmniej do powrotu mężczyzn z nowym zapasem ryb. Bo klimat północnej Norwegii nie rozpieszcza.
Codzienne życie
Od bladego świtu są na nogach. Dzień w dzień z odległej studni noszą ciężkie wiadra z lodowatą wodą. Schylone nad masywnymi baliami, trą w rękach ubrania i pościel, aż na poczerwieniałych palcach tworzą się rany. Na kolanach szorują morskim piaskiem wysłużone podłogi. Czasem przysiądą w kącie z drutami, by wydziergać ciepłe skarpety albo wełniany sweter dla dziecka. Wtedy mają swoje chwile oddechu.
Bywa, że w czarną noc na dworze złowróżbnie wrzaśnie mewa. Wtedy w sercach kobiet pojawia się strach. O dzieci, o swoich najbliższych na morzu, o zdrowie, o przyszłość. I właśnie w takich chwilach czują, że do życia potrzeba im jeszcze więcej sił. Skąd je biorą te północne, skromnie żyjące kobiety tamtych czasów?
To nie dobrobyt ani życie w luksusach je hartuje. To trudy, codzienne przeszkody i otaczająca przyroda wlewają w nie siły. Choćby nie wiadomo co się działo, trzeba je wykrzesać.
Świetnie opowiedziana historia
Saga Córka morza to świetnie opowiedziana historia. Pełna dramatów, zaskakujących zwrotów akcji, barwnych postaci. Jest w niej też wiele ciepłego humoru. Dlatego Córkę morza czyta się lekko, a każdy kolejny tom rozbudza ciekawość i chrapkę na więcej.
Nie oczekuj po tej sadze wybitnej literatury. Dostaniesz za to wciągające opowieści, starannie przełożone na język polski przez najlepsze tłumaczki. Te opowieści pomogą Ci oderwać się od codziennych trosk i bolączek. I co ważniejsze – pomogą wrócić do równowagi i spojrzeć inaczej na sprawy, które wczoraj jeszcze doskwierały.
Po Świętach, po wyjeździe rodziny znów porządki. W końcu poczułam takie zmęczenie, że mogłam spać całymi dniami i nie mogłam zmobilizować się do jakiejkolwiek pracy. Na szczęście miałam sagę „Córka morza” i to ona pomogła mi ukoić nerwy. Wróciła mi chęć do działania. (Elżbieta)
Co daje spotkanie z Córką morza
Taka „podróż” nie zastąpi prawdziwego wyjazdu do Norwegii, ma jednak swoje zalety.
- nie musisz wyjeżdżać z domu, a i tak czujesz klimat północnej Norwegii.
- poznajesz obyczaje mieszkańców dalekiej północy
- odkrywasz, jak się żyło 150 lat temu w niewielkiej norweskiej rybackiej osadzie w trudnych warunkach polarnej przyrody
- wchodzisz w świat bohaterów powieści i… zyskujesz nowych przyjaciół
- podczas czytania relaksujesz się, przeganiasz myśli, które nie dają spokoju
Jak zamówić Córkę morza
Saga Córka morza liczy 30 tomów. Zamówisz ją tutaj: https://bit.ly/2ThzRjz
Kto polubi sagę Córka morza
- kobiety ciekawe świata, które lubią podróże i marzą o tym, by poczuć klimat dalekiej Północy,
- wszyscy, których interesują dawne norweskie obyczaje i codzienne życie mieszkańców XIX-wiecznej norweskiej prowincji,
- dojrzałe kobiety, które lubią zatopić się w historii prosto z życia,
- osoby mieszkające samotnie i te które rzadko wychodzą z domu, by z kimś pogawędzić
- młodsi i starsi, zachwyceni przyrodą kraju fiordów,
Jak spełniają się marzenia
To jedna z północnych opowieści, w które człowiek się zanurza z dużą przyjemnością. I wtedy – stuk puk. Ktoś puka. Kto? To pragnienie, by znaleźć się w kraju, gdzie oszałamiająca, dzika przyroda tak bardzo wpływała na życie mieszkańców.
Znam wiele osób, które po przeczytaniu jakiejś sagi, zaczęły marzyć o wyjeździe do Norwegii. I wiele z nich tam dotarło. Np. Klaudyna zjeździła Norwegię i Islandię, i nakręciła film „Śladami Sagi o Ludziach Lodu”. Anka K. Misztal, która wychowała się na norweskich sagach, zaczęła uczyć się języka norweskiego. Dla Wery bohaterowie Sagi o Ludziach Lodu stali się drugą rodziną.
Marzenia zaczynają się obrazów malowanych słowem. Tak jak film, do którego najpierw powstaje scenariusz. A gdy zaczynamy marzyć, wchodzimy na drogę spełnienia. Nieważne, czy świadomie, czy nie. Dusza i serce zmierzają w tym kierunku, by to marzenie zrealizować.
Zdjęcie główne: Giachen’s world on Unsplash
Razem z koleżankami śledzimy losy Elizabeth i jej bliskich, dając się przyciągnąć norweskiej surowości, ale przede wszystkim sile charakteru tamtych kobiet. Kiedy się wydaje, że los nie powinien już zadawać kolejnego ciosu, cios jednak przychodzi, a one mimo wszystko nie dają się złamać. I jeszcze dużo w nich miejsca na radość.
Chyba każda kobieta pragnie mieć w sobie taką siłę. Sama chłonę spotkania z takimi osobami. Ale czasem i te silne kobiety potrzebują wsparcia. Czyjegoś ramienia, rozmowy albo dowodu, ze się pamięta, że się je docenia. Pięknie dziękuję za komentarz.
Już zainteresowałam się losami Elisabeth (zwłaszcza, że to również moje imię) . Kiedyś marzyłam aby zwiedzić Norwegię zwłaszcza jej północne rejony. Z zainteresowaniem czytam ksiązki, które przedstawiaą historię życia ludzi w dawnych czasach, a zwłaszcza w takich gdzie przyroda nie jest zawsze łaskawa dla ludzi choć piękna i majestatyczna i odległości od innych ludzi są odległe .Kobiety muszą być silne i nauczyć się przetrwania . Na pewno sagę powinny przeczytać żyjące obecnie młode kobiety mające termomiksy, pralki automatyczne , pampersy dla dzieci , zmywarki do naczyć itp. oraz galerie w pobliżu, a narzekające, że nie dają sobie rady z dwójką lub trójką dzieci .
No tak, czasy się zmieniają i stajemy się coraz bardziej wygodni. I w dodatku ulegamy temu dzikiemu pędowi świata, a to nie przyniesie nam korzyści. A co do lekkich sag, to dają naprawdę ciekawy obraz obyczajowości dawnej Norwegii. Dają wyobrażenie, jak się kiedyś żyło w bardzo niesprzyjających warunkach. Serdecznie dziękuję za komentarz.
Czasem się upominam, kiedy zdarza mi sie pomarudzic. Poużalać nad sobą. A potem przypominam sobie te kobiety nad praniem w strumieniu z lodowatą wodą. Ze sztywnymi palcami od tarcia na tarze. I od razu zmienia sie perspektywa.
A co do marzeń. Hm, wyjazd do Trondheim i katedra. Jeszcze przede mną 🙂
Ja kiedyś już byłam w katedrze, ale jest tak wyjątkowa, że chciałabym tam wrócić. Serdecznie pozdrawiam i trzymam kciuki za spełnienie norweskiego marzenia.