Jeśli kuszą Cię podróże i kulinarne wędrówki, jeśli chcesz spróbować smakołyków norweskiej kuchni… nie musisz od razu wybierać się do Norwegii. To daleka i wcale nietania podróż, więc na początek polecam mniej kosztowne rozwiązanie. Zapraszam do Smaków Norwegii na krótki kulinarno-literacki rekonesans. A dlaczego literacki? Bo cały wachlarz norweskich smaczków znajdziesz i na stronach tego bloga, i w pełnych ciepła, uroku i skandynawskiego klimatu norweskich sagach.
Kulinarne wędrówki w przeszłość
Wbrew temu, co mówi wielu pracujących czy mieszkających w Norwegii Polaków, ja twierdzę, że tutejsza kuchnia jest bardzo smaczna, że można się w niej rozsmakować. Zwłaszcza ta tradycyjna, dawna, często opisywana w poczytnych wielotomowych seriach powieściowych jak choćby ukochanej przez polskich czytelników Sadze o Ludziach Lodu Margit Sandemo (dostępna jako audiobooki w aplikacji Storytel ), sadze Malowane sny Annikki Øvergård czy w Córce morza Trine Angelsen.

Kuchnia bez cudów
Kuchnia norweska to kuchnia bez cudów. Za to pełna prostych składników, na które nie trzeba od razu wydawać pół pensji. Do szybkiego przygotowania po pracy. Kiedy w brzuchu burczy, a żołądek ssie jak odkurzacz i chciałby natychmiast coś wciągnąć.
Na słodko czy na słono
Jeśli na słodko, bardzo proszę. W kwadrans zrobisz pyszny pudding na śmietanie, którym zajadają się i dzieci, i dorośli – rømmegrøt. Tu znajdziesz przepis. A jeśli słodycz Ci nie w smak, ugotuj w parowarze dorsza z warzywami (i rybę, i warzywa wkładasz razem) albo udusisz go na patelni w białym sosie. Całkiem lekko. Bez buły. Bez nasiąkającej tłuszczem panierki.
Obrus na stole? A po co?
Zapraszam Cię na kulinarne wędrówki po Norwegii. Zapraszam do stołu jak w typowym norweskim domu, choć nie będzie zasłany lśniącym adamaszkowym obrusem. Nie znajdziesz na nim drogiej zastawy, bo tak Norwegowie jadają tylko od wielkiego święta. Na co dzień Emma Hansen (to obecnie najpopularniejsze norweskie imię żeńskie i nazwisko) na stole postawi korkową podstawkę, a na niej garnek, w którym gotowała obiad. Najlepiej właśnie jednodaniowy kociołek, tak jak choćby lapskaus. Żadnej wazy, żadnego obrusu, co najwyżej kilka ładnych serwetek. I obowiązkowo mała zapalona świeczka. Nawet jeśli za oknem słoneczny dzień. Ten miły zwyczaj spotkasz szczególnie na północy kraju. Tam, gdzie zimą dzień krótki jak skarpetka do fitnessu (która przy każdym kroku zsuwa się z pięty).

O innych smaczkach słów kilka…
No właśnie. Nie samym jedzeniem człowiek żyje. W Smakach Norwegii ostatnio gorąco. I to wcale nie tylko dlatego, że na dworze piękna jesienna pogoda. Od pewnego czasu przygotowujemy coś naprawdę niezwykłego. Książkę, jakiej jeszcze nie było. Pełną śmiechu. Dla tych, co lubią czytać dużo i dla tych, co czytają trochę mniej. Taką, którą można sprezentować pod choinkę. Szczególnie miłośnikom norweskich sag. Więcej o tym niecodziennym daniu już we wpisie na początku listopada, a na razie maleńka przystawka.

Najnowsze komentarze