Jest ranek, szósta trzydzieści pięć. Ola snuje się po niewielkiej kuchni. Głowa jeszcze w sennej mgle, ale ręce odruchowo wykonują codzienne czynności. Kubek z szafki. Postawić na blat. Cytryna. Kilka kropel wycisnąć do kubka. Lód. Wyjąć z zamrażalnika. Jedna kostka. Plum do szklanki. Druga. Plum. Czajnik z przegotowaną wodą? Jest. Zdjąć pokrywkę. Nalać wody. Wypić duszkiem. Mmm, dobra. Przyjemny chłodek rozchodzi się po żołądku. 

Odwraca się. Koty siedzą w równym szeregu wpatrzone w nią jak nastolatki w Justina Biebera. Uśmiecha się pod nosem. Idzie do szafki przy oknie. Otwiera i sięga po plastikowe wiaderko z czerwoną pokrywką. Chrupki dla kota. Zostało niewiele, ale na teraz starczy. Musi tylko dzisiaj dokupić. Wraca, nachyla się nad bladoniebieską ceramiczną miseczką. Ta należy do Psikusa.

– Psikus – woła i odpycha pozostałe dwa, które też się wokół niej cisną.

Ola przechyla wiaderko i chrupki leciutko grzechoczą o ceramiczne dno. Potem sypie dla pozostałych.

Wraca do zlewu, sięga po stojący obok brudny kubek po kawie. Odkręca kran. Letnia woda z miłym szelestem spływa po ściankach ulubionego kubka. 

Naraz zza pleców dociera do niej rozdzierający miauk. Spokojnie. Ola zna te zagrania. Ani trochę jej to nie wzrusza. Nawet nie drgnie, nadal stoi przy zlewie. Psikus, jak to on, ciągle chce jeść. Tyle że właśnie dostał!

Po chwili znowu się odwraca. Kot sterczy nad swoją miską i się na nią gapi.

– Co ty, nie jesz? – pyta, bo widzi, że miska pełna.

Kocur odpowiada jej kolejnym, pełnym żalu miauknięciem. Ola zerka na miskę. Kot nic nie zjadł. Pełno w niej chrupek. Co jest? Jakieś problemy z dziąsłami? Tylko nie to! Zaciska wargi, w piersi czuje nieprzyjemny ucisk. Teraz nie ma kompletnie czasu, by ładować do tranportera ośmiokilowego niechętnego podróżom kota.

Zaraz, zaraz. Z wysokości swojego metr sześćdziesiąt krótkowzrocznym spojrzeniem nie potrafi dostrzec szczegółów. Pochyla się nad miską, sprawdza. Brązowe i suche. Sucharki dla kota. Chyba…

Jeszcze raz zerka, wreszcie kuca. Tak, są brązowe i suche. Trzyma je w wiaderku z czerwoną pokrywką. Identycznym, jak kocia karma.

Suszone grzyby.


Moje koty czasem kręcą nosem i potrafią zagrać na nerwach. Znasz to?

A może spodobają Ci się inne moje miniatury? Poczytaj i oderwij się od codzienności: Koci koncertCzarownica i książki pełne magii, W nocy przesunął się czas.

Photo by Zane Lee on Unsplash