Z norweskim deserem Tilslørte bondepiker wiąże się historia miłosna. Jej bohaterem był wybitny badacz języka norweskiego i poeta, Ivar Aasen. Przeczytaj, w co się uwikłał.
Wszystkiemu winna miłość.
Pewnego popołudnia około roku 1833 Norweg, Ivar Aasen, przyszły badacz języka norweskiego, botanik i poeta, gorzko zapłakał nad swoją dolą.
Wcześniej tego dnia znowu dał się zaprosić Bercie Vike na pogawędkę w kuchni. To spotkanie kompletnie go rozstroiło.
Berte służyła w wiejskim gospodarstwie jego nauczyciela i mistrza, a Ivar od wielu tygodni skrycie się w niej podkochiwał. Zaczarowała go już pierwszego dnia, gdy ją ujrzał i usłyszał jej głośny serdeczny śmiech.
Miała okrągłą, lecz uroczą twarz o policzkach zawsze muśniętych lekkim rumieńcem, nieduży zadarty nos, szmaragdowo-zielone oczy i piękne rude włosy splecione w gruby warkocz, który starannie upinała w koronę wokół głowy. Poruszała się lekko, choć wcale drobna nie była. Miała wydatny biust, kształtne biodra i cudnie wąską talię, którą Ivar chciał objąć dłońmi za każdym razem, gdy Berte koło niego przechodziła.
Mijały tygodnie. Codziennie ją widywał i codziennie uśmiechała się do niego zalotnie, roztaczając wokół siebie zapach świeżo pieczonego chleba.
W końcu Ivar zakochał się bez pamięci.
Wreszcie pewnego dnia, gdy znowu zaszedł do kuchni i usiadł przy stole, stanęła po drugiej stronie, oparła się łokciami o blat i mocno nachyliła w jego kierunku, mrużąc oczy. Jej twarz znalazła się tak blisko twarzy Ivara, że wyczuwał ciepło jej oddechu. Na moment zastygł, lecz zaraz wstąpiła w niego nadzieja. Może jej twarde serce wreszcie drgnęło?
– Lubisz mnie, Ivar, prawda?
Nim odpowiedział, oblał się rumieńcem.
– Bardzo. Jesteś taka… taka…
Zabrakowało mu słów. Jak to możliwe? Jemu? Przecież zna francuski, niemiecki, angielski, studiuje zasady poezji, bada swój ojczysty język, jest elokwentny i na każde pytanie zawsze znajduje właściwą odpowiedź. A teraz nie wie, co powiedzieć.
Już zaczął sobie wyobrażać, jak bierze Berte w ramiona. Jak w jego dużych ciepłych dłoniach pulsują jej bujne piersi. Niespokojnie poruszył się na krześle, bo w spodniach nagle zrobiło się ciaśniej. Czym prędzej wsunął nogi pod stół, żeby przypadkiem Berte nie spostrzegła jego słabości. Gdyby go zdemaskowała, chyba by się zapadł pod ziemię. Co to byłby za wstyd!
– Masz ochotę na trochę słodyczy?
Boże przenajświętszy! Czy miał? Natychmiast oblał się gorącym potem. W piersi poczuł przyspieszone dudnienie. Chciał udawać niewzruszonego, ale przecież ona dobrze widziała, co się z nim dzieje. W gardle kompletnie mu zaschło.
Berte, widząc jego zakłopotanie, parsknęła śmiechem, pokręciła głową i podniosła się znad stołu. Podeszła do dużego regału, otworzyła drzwiczki i coś z niego wyjęła. Nie wiedział co, bo stała odwrócona do niego plecami, w kuchni tylko postukiwały gliniane naczynia. Potem Berte schyliła się, by sięgnąć coś z dolnej szuflady, i lekko wypięła pupę.
Brązowa spódnica z cienkiej wełny z czerwono-zielonym haftowanym szlakiem u dołu spływała wokół jej krągłych bioder, a fartuszek przewiązany w talii podkreślał jej smukłość.
Ivar przełknął ślinę. Siedział jak przyklejony do ławy, lekko drżał i chłonął ten widok.
Po chwili Berte podniosła się, wróciła do stołu i postawiła przed nim niewielką glinianą miseczkę.
– Proszę, to dla ciebie.
Wciąż patrzył na nią urzeczony, trochę jednak się zdziwił. Odruchowo otworzył usta. Jeszcze miał przed oczami jej kształtne biodra i bajecznie wąską talię. Nadal drżał, bo oczami wyobraźni trzymał Berte w objęciach i rozkoszował się bliskością jej ciała. Mimowolnie zaciskał uda, dłonie ścisnął w pięści.
– Mam nadzieję, że ci będzie smakować.
Berte patrzyła na niego i uśmiechała się tym swoim uwodzicielskim uśmiechem.
– Smakować? – spytał głupkowato.
Myślami był zupełnie gdzie indziej. Nie rozumiał, co Berte chce mu powiedzieć. Wpatrywał się w jej roześmiane zielone oczy.
– No, mój deser. Zrobiłam specjalnie dla ciebie – dodała i wskazała ruchem głowy na stojące przed nim naczynie.
Jego wzrok powędrował wolno w dół, na glinianą, ręcznie malowaną miseczkę. Piętrzyła się w niej kopiasta góra kremu. Wierzch przyprószony był obficie podprażonymi okruchami pszennej bułki.
Rozkosz, którą do tej pory musiał mieć wymalowaną na twarzy, powoli tężała. Zabrakło mu powietrza. Poczuł się tak, jakby go ktoś ugodził tępym narzędziem w brzuch. Boże, jaki z niego dureń! A jeszcze się łudził. Myślał, że zrobił na niej wrażenie, że wreszcie jej serce skruszało. A ona stawia przed nim jakiś marny deser!
Z drżeniem wypuścił powietrze z płuc, zwiesił ramiona. Złociste promienie słoneczne, które jeszcze nie tak dawno wślizgiwały się zza białej firanki, rysując cienkie smugi na podłogowych deskach, nagle zniknęły. Izba wydała się Ivarowi ciasna i ponura.
Żar, jaki czuł w sercu, w jednej chwili ostygł.
Skrzywił się, spuścił wzrok. W pierwszym odruchu nie chciał, by Berte dostrzegła jego zawód, ale po chwili całkiem mu to zobojętniało.
Nadal wpatrywał się w glinianą miseczkę. Wolno sięgnął po łyżkę i zanużył ją w kremie. Potem nabrał małą porcję i podniósł do ust. Słodka śmietana z kwaśnym posmakiem musu jabłkowego przyjemnie orzeźwiała, ale Ivar się nie zachwycił. Czym tu się zachwycać? Życie straciło dla niego smak.
Znowu przypomniał sobie słowa Berte: Masz ochotę na trochę słodyczy? Omotała go, a on tak się dał nabrać. Durny, durny, durny!
Z trudem dojadł deser, z którego ona była taka dumna. Nawet dokładnie mu opowiedziała, jak go przyrządzić. Gdy przełykał ostatnie kęsy, ciągle paplała o tym, że sama go wymyśliła i że robi go od niedawna. On już jednak tego nie słyszał.
Wkrótce wstał, pożegnał się zdawkowo. Ledwie skinął głową, nawet nie ujął jej dłoni. I wyszedł. Gorycz paliła mu serce.
Wszystkie one takie same! – pomyślał zgnębiony o kobietach. Najpierw człowieka mamią. Traci taki głowę. Gdy jest tuż tuż i czuje, że za chwilę pozna słodki smak ust, panna unosi dłoń i… znika za woalem.
Niech je diabli porwą! Wieśniaczki z woalem.
Uśmiechnął się smutno. Tyle zachodu. Tyle chodzenia i nic. Nic? Musiał mimo wszystko przyznać, że deser Berte nie był taki zły. Nawet całkiem smaczny, tylko co mu po deserze, skoro nie może mieć jej?
Autor: Magdalena Wytrębowicz
Historia miłości Ivara Aasena posłużyła mi za inspirację do napisania tej krótkiej nowelki. Oczywiście tak mogła potoczyć się ta znajomość, ale czy tak rzeczywiście się zdarzyło, kto to wie?

Zdjęcie: M. Wytrębowicz
Dlaczego wieśniaczki kryją się za woalem
Tak podobno rozpoczęła się kariera smakowitego jabłkowego deseru Tilslørte bondepiker, którą ja przetłumaczyłam jako Wieśniaczki z woalem. Dlaczego z woalem? Bo pyszny mus z jabłek znika pod delikatną białą chmurką bitej śmietany, a śmietanka pod grubą warstwą kruszonych, podprażonych ciastek.
Długo zastanawiałam się nad polską nazwą deseru. Istnieje on już w sieci jako Wieśniaczki w welonie (wg Kulinarne rozkosze.blogspot.com) lub Wiejskie dziewczęta w welonie opisane przez Martę Fryziak z Przepisyzpodrozy.pl. W końcu powstała trzecia wersja, która mnie wydaje się jeszcze bliższa oryginalnej.
Od czasów Ivara Aasena norweski deser Tilslørte bondepiker szybko rozpowszechnił się na pozostałe regiony Norwegii. A dzięki miłośnikom kuchni narodowych trafił też do Polski.
Jak przygotować norweski deser Tilslørte bondepiker
Składniki na mus z jabłek
- 5-7 ulubionych jabłek
- 4-5 łyżek cukru
- ¼ szklanki wody
Składniki na kruszonkę
- 3 łyżki masła
- 1,5 szklanki pokruszonych ciastek owsianych
- (lub jak dawniej bułki tartej)
- 3 łyżki cukru
- 1 łyżeczka mielonego cynamonu
- 1 łyżeczka cukru waniliowego
Dekoracja
- Kilka listków mięty
Sposób przygotowania
Przygotuj kruszonkę. Herbatniki rozkrusz i wrzuć na patelnię z rozgrzanym masłem. Dodaj cukier i cynamon. Podsmażaj 3-4 minuty na złoty kolor. Wystudź.
Jabłka umyj, obierz, usuń gniazda nasienne. Zetrzyj je na tarce lub pokrój w drobne kawałki. Włóż do rondla, dodaj cukier i wodę, i duś do miękkości. Odstaw do ostygnięcia.
Ubij na sztywno śmietankę kremówkę z cukrem waniliowym. W pucharku układaj warstwowo porcję musu z jabłek, bitą śmietanę i kruszone ciastka, a potem znowu mus, śmietana i kruszonka. Udekoruj listkiem mięty.
Smacznego!
Zdjęcie głównie: Ilona Panych, Unsplash
Jaka historia. Tym bardziej zachciało mi sie sprobować ten deser i właśnie zrobiłam! No i nie spodziewałam się, że bedzie to takie pyszne. Tylko te kalorie – gdzie ja je zrzucę?
Dłuższy spacer, rower albo mycie okien i już po kaloriach :-). Bardzo dziękuję za miłe słowa.