W gabinecie zaległa cisza, tylko sekundy dziarsko podążały w przyszłość, dając o sobie znać dyskretnym tykaniem.
Tik tak, Tik tak. Tik tak.
Potoczył zadumanym spojrzeniem po dębowym blacie sfatygowanego starego biurka, na którym jak zwykle piętrzyła się sterta teczek z dokumentami. Jego królestwo.
Westchnął, znużony upływającym czasem, układającym się w dni, z których każdy jest bliźniaczo podobny do drugiego. Ostatnio coraz częściej rozmyślał nad swoim życiem.
Właściwie nie powinien narzekać, bo jeszcze się nie zdarzyło, by zawiódł. Nigdy się nie śpieszy, nawet by mu to nie przeszło przez myśl. Nie zdarzyło się też, by się kiedykolwiek spóźnił. Z powagą godną dyplomaty obserwuje świat wkoło i od lat robi to, co do niego należy. Nosi w sobie niewyczerpane pokłady spokoju. Można na nim polegać.
A jednak coś go trapi. Czy on może polegać na sobie?
Kiedyś starannie zaplanowano jego życie. Lubił je i tak miało już pozostać. Ale niedawno naszły go zupełnie inne myśli. Scenariusz, który rządził każdym jego gestem, każdym oddechem, nagle wydał mu się boleśnie jałowy. Zapragnął czegoś zupełnie innego.
Po co mu to wszystko? Diabli niech wezmą wszelki porządek! Przecież ma już swoje lata. Mógłby zatrzymać się i zastygnąć. Chłonąć ciszę. Mógłby zapomnieć o nienagannych szeregach sekund, które marszowym krokiem prą przed siebie, kpiąc ze wszystkiego, co staje im na drodze. Albo przeciwnie. Mógłby puścić się pędem za umykającym wiatrem, a potem przystanąć, kiedy tylko przyjdzie mu na to ochota, i wybuchnąć młodzieńczym beztroskim śmiechem. Właśnie takie ma pragnienie.
Nic z tego. Nie może. Przytłacza go piętno odpowiedzialności za skrupulatnie odliczone minuty. Cholerna szwajcarska precyzja!
Cicho jęknął. Na kryształowej szybce pojawiła się maleńka kropelka. I wtedy jego mosiężny korpus lekko zawibrował, a on po chwili wypuścił z gardła dobrze znany dźwięk porannego budzenia.
Dryń dryń. Dryń dryń.
Zdjęcie główne: Michael Schwarzenberger z Pixabay
Czy już wiesz, kogo w tej historii przytłacza odpowiedzialność ?
Inne moje miniatury: Nakarm kota, Czarownica i książki pełne magii Koci koncert, W nocy przesunął się czas.
Ciekawe co czuje ten zegar, gdy bateria się wyczerpie.
Czy odzyskuje spokój? Czy raczej denerwuje się, że już nie czuwa, nie widzi, co się dzieje, a może widzi?
A może każdy zegar odbiera to inaczej? Dziękuję Anna, że zechciałaś przeczytać tę miniaturkę.
Piękna opowieść.
Jak mi miło, że tak uważasz! Stokrotne dzięki!
Przepiękna miniatura. Och, tak, chłonąć ciszę w zatrzymaniu, ja też mam takie pragnienie. Ale i miewam to drugie, by pędzić za umykającym wiatrem. Mag, jakże cudnie opisałaś pragnienia starego zegara 🙂